Oj tak takiego Sylwestra jeszcze nie było. Składam życzenia ” Szczęśliwego Lepszego Nowego Roku”, a szczerze w głowie myśląc „Oby nie był gorszy”. W zasadzie to czuję, że będzie jeszcze gorzej niż było. Pozytywna wizualizacja? Oj mam wrażenie, że teraz to odrobina realizmu też się przyda.
Nie jestem niezniszczalna
Myślałam, że jestem niezniszczalna…
… ale to jednak nie jest prawdą. Teraz kiedy tak zależy mi na zakończeniu pewnych spraw, zaczyna szwankować to to, to tamto.
Priorytetami dla mnie są teraz wyadoptowanie tymczasowych psów. Zaczynając od Sary i Jordana, na które rodziny już czekają (kwestia wyleczenia z pasożytów, obym się uporała, bo kiepskie u mnie warunki na takie leczenie), a być może i Majora i Lotki, dla którego też pojawiło się światełko na dom. A potem zacznę mocniej ogłaszać następne.


Na piątkę
Jak się trzymam? W skali o jeden do dziesięciu? Na piątkę, nawet w plusem. Tyle, że to dobrze brzmi, a kiepsko oznacza. Moje nerwy w kiepskim stanie.
Jeszcze do niedawna prace szły, a ja byłam spięta i gotowa. Powoli, ale cały czas do przodu, aż tu… kilka zdarzeń, które rozwalają mój system.

Moje tymczasowe szczeniaki i młode psy zaczęły targać siatkę. Siatkę, która miała zabezpieczać koty przed wychodzeniem, a ja…. muszę łatać nową siatkę. Zostałam zmuszona tym do dodatkowych kosztów i zabezpieczanie siatki na dole np. płytą poliwęglanową. Jeszcze nie wszystko zabezpieczyłam, ale czekam na przypływ gotówki. A to tak demotywuje i rozwala psychikę, gdy ty robisz a ktoś inny (choćby był to pies) systematycznie rozwala i niszczy twoją pracę. Więc siatka jeszcze nie posłużyła, a ja już muszę ją przeglądnąć ze wszystkich stron i poznajdywać wszystkie dziury i połatać. W mojej głowie błyskawice. Nie umiem tego przyjąć na spokojnie.
Zawsze rób to co ci intuicja nakazuje
Tak zawsze powinnam słuchać intuicji. Nawet nie serce, bo ono często kłamie. Nie raz powinnam była coś przeczekać zamiast zrywać się zrywem ze sercem. Natomiast intuicji powinnam słuchać zawsze.
Niejednokrotnie, gdy miałam na coś ochotę, a nie robiłam tego, gdyż czułam, że nie jest to mile widziane przez innych (nawet jeżeli była to moja mama lub tato) popełniałam błąd.
Moi rodzice z bagażem doświadczeń, obaw i nie raz zranieni przez życie powstrzymywali mnie przed różnymi rzeczami. Takim przykładem może być ogrodzenie dla kotów. I teraz jestem przekonana, że wtedy, gdy pierwszy raz przyszło mi do głowy zrobić takie ogrodzenie, był to najlepszy na to czas. Kasy zawsze było mało, ale porównując czas teraz…. teraz, gdy zaczęłam je robić to w porównaniu z kiedyś, tej kasy teraz po prostu nie ma.
W zasadzie nie żałuję tego jak żyłam, jakie podejmowałam decyzje, ale… trochę żałuję jednego, że za wolno uczyłam się na błędach. Żałuję też tego, że niby taka odważna, ale wiele razy byłam jednak za bardzo zachowawcza i asekuracyjna.
Starałam się dopasować do oczekiwanego wzorca, by nie ranić, lub by nadać sens, czyjemuś działaniu, w momencie gdy tak faktycznie jestem i byłam inna.
Mam teraz wrażenie, że czasami żyłam czyimś życiem. Hmm…. albo inaczej, że wypożyczałam moje życie innym osobom, aby mogły sobie nadrobić to co straciły w swoim życiu. Wiem, brzmi to bardzo kiepsko, smutno (?), jakbym się okradała (?). Jednak właśnie takie mam tera wrażenie, gdy nastają chwile wspomnień i rozmyślań.
Czasu straconego jednak nie wrócę sobie, mogę od tera zacząć żyć pełnią siebie, ale…. czy jaj ten czas dobrze wykorzystam? Czy będę na tyle mądra i silna?
Kto żył za mnie przez ostatnie osiem lat?
Taka mnie naszła wczoraj myśl, że ktoś żył za mnie ostatnimi latami. Tylko kto, bo zapewne nie ja. Tak dziwna jest ta myśl. Tak strasznie dużo pozmieniało się u mnie w ostatnich kilku 2 a może 4 miesiącach, że to oznacza prawdziwą rewolucję. Nie chcę tu teraz oceniać czy oddźwięk słowa „rewolucja” jest dobry, czy zły i jakie niesie za sobą odczucia. Skupiam się raczej na totalnej przebudowie mojego życia, która to jeszcze (!) się nie skończyła (wiem to).
Rewolucja rozpoczyna się od ciągu pojedynczych decyzji, od kolejnych wdechów i wydechów.
/Matthew Quick, Wybacz mi, Leonardzie/
Szkolenie w Chacie Leona

Pierwsze szkolenie w Chacie Leona, bo zakładam, że nie jedyne. I od razu humor się poprawia. W domu czeka na mnie zgraja psów i kotów, ale jednodniowo dałam radę wyjechać. Ze mną Borys i Kazara, nieodłączni towarzysze. Zabrakło tylko Karoliny i Kitka, ale to nie był wyjazd wycieczkowy, choć także dużo radości mi dał, dlatego też oni dwoje musieli zostać w domu.
Czytaj dalej Szkolenie w Chacie LeonaMoje ruchome piaski
Tak – moje ruchome piaski – to bardzo dobry tytuł na określenie mojego samopoczucia w ostatnim czasie. Gdy robię coś, idę gdzieś, mówię coś, to mam wrażenie, że ruchome piaski trzymają mnie i wciągają. Wciągają i zaczyna brakować powietrza. Wychodzę na powierzchnię, po to, bym za chwilę znowu zaczęła się zapadać. Jak długo jeszcze tak można? Brakuje mi powietrza coraz bardziej, kiedy się uduszę? Czy może w końcu uda mi się nabrać powietrza na maksa i wypełnić całe płuca i całą siebie. Czy się uda? Czy już mam odpuścić?
Wygasić to co gaśnie
Moja tendencja to działania na maksa daje mi w końcu popalić. Próbuje mi wytłumaczyć, że nie jestem z żelaza, jakbym tego jeszcze nie wiedziała. Staram się trzymać w swoich rękach to co się wokół mnie dzieje, ale jest to coraz trudniejsze. Mam wrażenie, że w moim życiu następuje przełom, ale nie umiem sobie wyobrazić, jak to moje życie będzie wyglądało choćby za miesiąc, albo trzy. Porobiłam nowe zależności i …. zobowiązania, czy to mi się będzie przypominać? i odzywać w przyszłości? Tak… ale czy będę żałować? Nie wiem.
Co chcę zmienić….
- nastawienie,
- zacznę pracować i odbijać się od dna, zacznę spłacać długi i zarabiać,
- zadbam o tych, których do teraz zaniedbywałam,
- i w końcu zacznę spełniać swoje marzenia, przemieniając w plany i realizując je, po prostu,
Jestem już na skraju, zaczynam zastanawiać się, czy powinnam żałować swojego życia. Tego jak je prowadziłam, czy ja je prowadziłam? Czy tak miało być? Nie oczekuję odpowiedzi. Sama chcę ją znaleźć.
Przespać życie
Chciałabym przespać całe życie, życie to co zostało. Nie wiem czym to by się różniło od odejścia już teraz. Chyba tym, że co jakiś czas muszę się jednak przebudzić.
Nie wiem co mam robić. Nie umiem skupić myśli. Nie umiem skoncentrować się nad tym co robię. Nie umiem zdecydować co jest ważniejsze. Karma dla kotów w kuchni, w pokoju, czy sprzątnięcie kuwet. Może jednak powinnam iść najpierw wyprowadzić kozy do sadu i napalić tym kotom w kuchni polowej i dać im jeść. Chodzę, tracę czas, plączą mi się myśli. Boję się wejść do pokoju kotów, że zobaczę biegunkę, zaropiałe oczy, czy wszystkie żyją? a może któryś właśnie odchodzi za TM, czy Kaja ma jeszcze wodę? To jest częściowo opis moich koszmarów, a częściowo moich nachalnych myśli.
Ja już sobie nie radzę, po prostu nie radzę. Nie pracuję, długi rosną, poczucie winy i wstydu też, marzenia się oddalają, na tymczasiaki muszę żebrać o wpłaty na zrzutki, adopcje stoją, nic mi nie idzie, totalnie NIC. Tabletki (letrox 50/2 się skończyły, tydzień przerwy, biorę stare letrox 75/2), nie jadę na kolejną wizytę do endokrynolog, nie byłam na biopsji. Nie zależy mi i na mnie i kolejny raz w życiu mam odczucie, jakbym chciała spaść na dno. Tylko poprzednim razem wiedziałam, czułam, że się od niego odbiję i wypłynę na powierzchnię, a teraz… nie, teraz tego nie czuję, prawdopodobnie położę się na dnie i tak będę leżeć, a razem ze mną moje koty, psy… boję się pisać dalej kto jeszcze.
Mam wrażenie, jakbym żyła na jakiejś makiecie, nawet nie w filmie. Dość. Na teraz tych żalów już dość. Teraz się zmuszam do przeżycia dzisiejszego dnia 🙁

Czasami jest czas na remanenty

Pewny ciąg zdarzeń w ostatnim czasie uzmysłowił mi, że mam co przemyśleć. Ludzie przynoszą mi kotka czy pieska, ja głupia, a może tylko naiwna biorę. Nie mam żalu oczywiście o jakiegoś konkretnego kotka czy pieska, bo każdego brałam z przekonaniem, że chcę go wziąć, ale nie zmienia to faktu, że mam w związku z tym przemyślenia. Na Facebooku oczywiście serduszka i „lajki”, czytam jaka jestem dobra i wrażliwa, chwalą mnie, ale… czy to coś mi daje? Czy to coś pomaga w tym co robię? Czy za to kupię puszkę dla kota, albo kiełbasę dla psa? Czy może chociaż żwirek? Wręcz czasami te pochwały wkurzają mnie, bo ja w tym samym czasie już kombinuję za co kupię karmę dla maluchów, bo na półce stoi już ostatnia saszetka.

Nie powiem, bo byłabym niesprawiedliwa, są osoby, które mi pomagają. Są takie które wspierają mnie systematycznie. Natomiast takich „pojedynczych” wpłat od nowych osób jest mało. Gdyby nie te osoby, które wspierają mnie, to już dawno mogłabym zamknąć i Koci Kącik i Psa na Manowcach. To jednak nie powinno tak działać, że ciągle „obciążane” będą te same osoby, te same portfele.
To co robię, chyba nie przesadzę, jeżeli powiem, że działam dla dobra ogółu. Zawsze myślałam, ktoś ma czas, ktoś pieniądze, ktoś ma doświadczenie, ktoś sprzęt, np. klatki łapki, ale ostatecznie uzupełniamy się. Ja poświęcam czas, a ty wspierasz finansowo, ale często czuję się, jakbym w tym wszystkim była sama. Uświadomiłam sobie też jak bardzo ludzie nie wiedzą jak ja działam, no, nie tylko ja, ale w tej konkretnej sytuacji ja, bo tutaj, u mnie, w tych konkretnych domach tymczasowych.

Dodatkowo te wirtualne adopcje, które ostatnio zaczęłam organizować, a przy okazji przeliczać potrzeby dla konkretnego psa czy kota. Ogromne dziękuję dla osób, które postanowiły zostać wirtualnymi opiekunami i co miesięcznie spierać danego zwierzaka umówioną kwotą. Zatem uświadomiłam sobie ile naprawdę potrzebuję, żeby dobrze i na spokojnie zadbać o każdego zwierzaka, i że utrzymanie kota jest droższe niż utrzymanie psa. Mówię tu oczywiście o utrzymaniu takim, żebym potem nie musiała leczyć, żeby karma była przynajmniej z tej „średniej półki”, a nie taka za grosze. I doszłam do takiego wniosku, że robię coś na co absolutnie nie jest mnie stać finansowo – absolutnie!
Z dnia na dzień żebrząc i zdobywając po puszeczce, po kilka, tak na prawdę nie zdawałam sobie z tego sprawy. Jak pomyślę ile razy koty jadły kaszę lub ryż zmieszany z karmą mokrą dla psa, a psy wyłącznie karmę suchą kiepskiej jakości. A ile razy do kuwety sypałam zwykły piasek, który w ciągu godziny zaczyna śmierdzieć, z braku choćby najtańszego żwirku.
Wczoraj też dowiedziałam się jeszcze, że niektóre domy tymczasowe dla psów (nie wiem czy dla katów również, ale być może), jak mają chętnego na pieska to od potencjalnych domków „kasują” jak za hotelik. Oni zdziwieni są, że ja tak nie robię. Oni zdziwieni, a ja… a ja w szoku. Bo pomyślcie – 11 psów, które ciężko wyadoptować do dobrych domów, o kotach nie wspomnę, a co byłoby gdybym jeszcze teraz wprowadziła wyższe wymogi. No! To ja już widzę jak wszystkie pieski znajdują domki, kotki zresztą też.
Więc tak wychodzi miesięcznie:
- utrzymanie kota to ok 100 zł + ok. 100-150 podstawowe badania, szczepienia, o leczeniu nie wspomnę.
- utrzymanie psa małego 50-75 zł (to tak skromnie)
- utrzymanie psa dużego 100 zł lub więcej.U psów większość kosztów weterynaryjnych idzie na gminy, ale nie każdy koszt i nie u każdego.
Psów tymczasów mam na ten moment 11 i dodatkowo 4 swoje. Kotów tymczasów mam 7 maluchów i 12 dorosłych + swoje prawie 10. Ja nie będę mnożyć i dodawać, dzisiaj jeszcze nie chcę wpadać w dołek na dobre, ale jeżeli sam dla siebie chcesz… to proszę bardzo. Ja natomiast dojrzewam do poważnych zmian w mojej działalności wolontariackiej i generalnie w moim życiu.Inaczej się nie da ciągnąć tej działalności. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję tym, którzy ze mną byli i tym którzy ze mną są dla dobra tych, którzy sami się nie obronią.

======================
- Zrzutka ogólna na Kociska i Psiska – https://zrzutka.pl/sa7cfj
- Zrzutka na faktury w Przychodni weterynaryjnej za II i III 2020 (tylko!) – https://zrzutka.pl/ep32n9
- Zrzutka na faktury w Przychodni weterynaryjnej za IV do VIII 2020 (już lada dzień!)Inne zrzutki celowe – https://zrzutka.pl/profil/teresa-warecka-51092
Moje grupy i strony na FB:
- Komitet Społeczny Kociska i Psiska z Powiśla Dąbrowskiego – https://www.facebook.com/groups/kociskaipsiska/
- Zaginione / znalezione zwierzęta – Szczucin i okolice – https://www.facebook.com/groups/zwierzetaszczucin
- Grupa Pies na manowcach i Koci Kącik – wirtualne adopcje – https://www.facebook.com/groups/kociskaipsiskawirtualneadopcje
- Pies na Manowcach – https://www.facebook.com/PiesNaManowcach
- Koci Kącik – https://www.facebook.com/kotowanina