Jak złapać szczęśliwą chwilę

 

Zdj. Temawa

 

Fot. Temawa
Mój opelek zmęczył się. Gdy zatrzymaliśmy się u celu naszej weekendowej podróży, było czuć smród spalenizny, a ja kolejny raz zamarzyłam za Land Roverem, który mknie z górki, pod górkę i parkuje tam gdzie sobie zażyczę. Cieszyła mnie jednocześnie myśl, że może już w tym roku zacznę na niego odkładać, a w każdym bądź  razie pojawiło się światełko w tunelu.
Jeszcze tym razem jednak, jadąc do miejsca chwil szczęśliwych Beatki i Marka, mój opelek większość podjazdów pokonywał na „jedynce” i z niepewnością w moich oczach, kiedy widziałam wskaźnik temperatury w okolicach setki, walczyliśmy jednak dzielnie. Na stromszych zjazdach długość drogi hamowania także dawała mi do myślenia… a hamulce piszczały.
Ostatni ostry zakręt i udało się… zaparkowałam na ogrodzie sąsiadki, po czym nasze pierwsze kroki skierowaliśmy w kierunku domu.
Czytaj dalej Jak złapać szczęśliwą chwilę

Niebieska przydrożna kapliczka

W niedalekiej okolicy Parku Krajobrazowego Ciężkowicko-Rożnowskiego, w którym jest rezerwat flory leśno-bagiennej, znajduje się kapliczka, która zwróciła moją szczególną uwagę. Stoi ona sobie przy żółtym szlaku rowerowym, a jednocześnie na dawnym trakcie handlowym z Zakliczyna do Ciężkowic. Kapliczka ta jest gdzieś na granicy pomiędzy wsiami Polichty i Jastrzębia.

oryginalne Fot. WPT

Czytaj dalej Niebieska przydrożna kapliczka

Stok w deszczu i magurskie klimaty

Gdy w niedzielę rano wstałam, okazało się, że za oknem zupełnie inny las. Nie ten biały, cały w długich, gęstych igłach szronu, lecz dookoła gołe gałęzie drzew i płaczące od topniejącego śniegu iglaki. Na stoku warunki były dobre, chociaż śnieg trochę się lepił i hamował nasze narty. Koło południa zaczął padać deszcz. Gdy ciuchy zaczęły już przemakać, postanowiliśmy wrócić do schroniska. Zenon spał na “sofie”, więc mogłam się od razu do niego przytulić i wsłuchać w jego kocie mruczenie.

Zdj. Piotr Warecki
Na zdjęciu Zenon i Temawa

Czytaj dalej Stok w deszczu i magurskie klimaty

Weekendowe ferie na Magurze Małastowskiej

Ferie z Piotrem, tym razem znowu razem i tym razem na Magurze Małastowskiej. Zatrzymaliśmy się w Schronisku PTTK, klimaty takie jak lubię, widoki … ach te widoki, drzewa w szronie, pełno śniegu, narty na buty, jazda w dół …
Samochód zostawiliśmy „za szlabanem” i ruszyliśmy z tobołkami do schroniska, poprzez komunikację „windową” zameldowaliśmy się, że jesteśmy, a przy szykowaniu sprzętu przed wyjściem na stok, mamy przyjemność poznać osobistość we własnej osobie kota Zenona, wielki jak pies, mruczy eh jak głośno, szalenie piękne kocisko, rasa czysto Magurska 🙂
Fot. Temawa
Na zdjęciu Zenon

Czytaj dalej Weekendowe ferie na Magurze Małastowskiej

Tatry sierpień 2010

Fot. napotkany na szlaku turysta 😉
Na zdjęciu Patrycja i ja
Tatry są piękne, więc gdy jedziesz samochodem, zaczynają się pagórki, potem pokazują się wyższe pagórki, a potem powoli zaczynają odsłaniać się szczyty Tatr, to w twojej piersi zaczyna serce mocniej bić i już nie możesz się doczekać kiedy twoja stopa stanie na jednym z tych szczytów.
Czytaj dalej Tatry sierpień 2010

Krokusy czyli przepiękny fiolet Tatr!

Krokus nie lubi samotności. Wystrzela z ziemi tysiącami drobnych kielichów, bladoliliowych od spodu, nakrapianych u szczytu ciemnym fioletem, wyzłacanych w środku. Mróz krokusom nie szkodzi, śnieg ich nie zabija. Jeśli dzień bez słońca, krokusy ledwie nos wyściubiają spod śniegu. Gdy słońce przygrzeje – rozchylają kielichy i wtedy tak pięknie, ze człowiekowi nogi wrastają w ziemie. Krokusy … – powiadasz sam do siebie, gapisz się jak urzeczony i nie masz siły ani ochoty ruszyć w dalszą drogę.

 

W stronę Pysznej – Wanda Gentil-Tippenhauer i Sta­nisław Zieliński

Czytaj dalej Krokusy czyli przepiękny fiolet Tatr!

Solina, Solina … a na Solinie kurs żaglówką bez sternika

Za namową Igora rozszerzam moje opowiadanie z wyjazdu nad Solinę 🙂

„(…) o mało nie utopiłam mojego bratańca, gdy okazało się że wypuścili nas na pełne jezioro żaglówką …. ale bez sternika! a wiało tak silnie, że wypożyczalnie za wyjątkiem rowerków „czwórek” nie wypożyczały żadnego innego sprzętu ze względu na wiatr i fale(…)”

🙂 nasz wyjazd był wyjątkowo skąpy w słońce, było tak chłodno i wietrzno, że tylko pół godzinki w przeciągu kilku dni mogliśmy popływać w pław. Chcąc urozmaicić ten nasz wyjazd i zapewnić sobie rozrywki bardziej zajmujące niż spacer po plaży oraz „gnanie” samochodem po serpentynach dookoła Soliny 🙂 wybraliśmy żaglówkę.

O umówionej godzinie zjawiliśmy się na pomoście, wsiedliśmy do wskazanej żaglówki, w której było już jedno małżeństwo, 🙂 … po chwili, gdy byliśmy już na pokładzie, żaglówkę odwiązano i puszczono na wodę 🙁 Zaczęliśmy głośno informować, że nie ma wśród nas jeszcze sternika, ale nikt nas nie słuchał.

Na szczęście kobieta, która z nami popłynęła, miała kiedyś do czynienia z żeglowaniem, więc jakoś udało się jej nawrócić do pomostu, ale sternik i tak się nie zjawił, natomiast dosadzono do nas jeszcze jedną parę i … znowu o zgrozo puszczono na wodę.

Wiatr jak dla mnie był dosyć silny, przy każdym zawracaniu, przechylało nas tak, że dotykałam tafli wody.
Wypłynęła za nami motorówka, wypytywali czy mamy licencję i jakim prawem płyniemy bez sternika 🙁 trudno im było zrozumieć, że tak nas po prostu puszczono mimo naszej woli. Człowiek z motorówki przeskoczył do nas, co prawda był … hmm jak to się mówi wylał „trochę za kołnierz” 😉 ale 😀 ucieszyłam się, lepszy „podchmielony” sternik niż żaden 😉

Trochę pływaliśmy, dla mnie to jednak trwało wieczność, Piotrek sprawiał wrażenie jak gdyby się nie bał, ale ja podobno byłam blada 🙁

Wiatr był jednak tak silny, że postanowiliśmy szybciej wrócić na brzeg … heh … nie ukrywam, że ku mojej uciesze.
Gdy byliśmy już na brzegu, nogi pode mną się trzęsły, nie mogłam od razu wsiąść do samochodu jako (zresztą jedyny) kierowca. Piotrek natomiast 100 razy wypowiedział znamienne słowa, których nigdy nie zapomnę „ja pierniczę, ja pierniczę, ja pierniczę” … więcej już na tym wyjeździe nie wypożyczaliśmy żadnego sprzętu pływającego 😉

… przygoda była niezapomniana 😀 jednak na drugi raz najpierw się upewnię, czy popłynie z nami sternik 😉

Solina, Solina a po Solinie … cała masa przeżyć :D

po 1 o mało nie utopiłam mojego bratańca, gdy okazało się że wypuścili nas na pełne jezioro żaglówką …. ale bez sternika! a wiało tak silnie, że wypożyczalnie za wyjątkiem rowerków „czwórek” nie wypożyczały żadnego innego sprzętu ze względu na wiatr i fale
po 2 dostałam …. pierwszy mandat! i to z jakiego głupiego powodu, jednak niepodważalnie była to moja wina i z pełną skruchą biję się w piersi. A było to tak …
… gdy wracaliśmy już do domu trasą Lesko – Sanok – i inne miejscowości – minęłam Lesko następnie był Sanok i nie zaglądając na mapę miałam wybrać dalszą trasę (PS. Tutaj wstawka – w Polsce mamy co najmniej dwa Krościenka jedno bardziej znane to na granicy z Ukrainą i to drugie mniejsze i mniej znane koło Krosna!) … no i wybrałam … (zapominając o tym pierwszym Krościenku) drogę na Krościenko! … po czym jadąc na „pewniaka” nagle … czytam drogowskaz! „GMINA LESKO WITA” i tu moje zszokowanie i zdumienie i … okazało się, że Tereska zrobiła przez to swoje przyćmienie! … dokładnie 360 stopni i wróciła do kierunku nad Solinę! Myślę, że ta blondynka z kawałów by tego nie wymyśliła.Gdy już wróciłam na dobry kierunek marzyłam jedynie o tym żeby zatrzymać się na stacji paliw i … pójść do … toalety, a było to na tyle pilne, że musiałam zatrzymać się przez Sanokiem! Jadąc nad Solinę zatrzymywałam się na takiej jednej stacji, która bardzo pasowała mi odległością, więc jak tylko do niej dojechałam … zrobiłam skręt w lewo … tylko, że … przez „podwójną ciągłą”! w sekundzie usłyszałam policyjny alarm i zobaczyłam parkujący obok mnie biały cywilny samochód z policjantem!Zapytał tylko czy wiem za co – no i co tu zgrywać idiotkę … wiedziałam!

Przeprosiłam, że MUSZĘ DO … a on w tym czasie wypisał mandat na 200 zł i 5 pkt … a oprócz mnie jeszcze jednemu gościowi, który zrobił dokładnie to samo co i ja więc przynajmniej nie byłam osamotniona, choć i tak za wiele mnie to nie pociesza.

Tak też wyglądał mój wyjazd nad Solinę, dwie konkretne przygody, ale poza tym było świetnie choć mało słońca … można by opowiadać !