Na piątkę

Jak się trzymam? W skali o jeden do dziesięciu? Na piątkę, nawet w plusem. Tyle, że to dobrze brzmi, a kiepsko oznacza. Moje nerwy w kiepskim stanie.

Jeszcze do niedawna prace szły, a ja byłam spięta i gotowa. Powoli, ale cały czas do przodu, aż tu… kilka zdarzeń, które rozwalają mój system.

Backy – https://www.facebook.com/PiesNaManowcach/posts/pfbid0zwBkPaVUsq4aq74nkJXr4qaWEXnW5SeEhtELKGXGqBF7HSwzwy94Hx9EamzF65WTl

Moje tymczasowe szczeniaki i młode psy zaczęły targać siatkę. Siatkę, która miała zabezpieczać koty przed wychodzeniem, a ja…. muszę łatać nową siatkę. Zostałam zmuszona tym do dodatkowych kosztów i zabezpieczanie siatki na dole np. płytą poliwęglanową. Jeszcze nie wszystko zabezpieczyłam, ale czekam na przypływ gotówki. A to tak demotywuje i rozwala psychikę, gdy ty robisz a ktoś inny (choćby był to pies) systematycznie rozwala i niszczy twoją pracę. Więc siatka jeszcze nie posłużyła, a ja już muszę ją przeglądnąć ze wszystkich stron i poznajdywać wszystkie dziury i połatać. W mojej głowie błyskawice. Nie umiem tego przyjąć na spokojnie.

Jeden lepszych dni

Wczorajszy dzień zaliczam do jednego z lepszych. Mam wrażenie, że jednak trochę (czyli więcej) zrobiłam, że dzień został dobrze wykorzystany. W ogrodzeniu przed ucieczkami kotów zrobiłam ostatnią część czyli bramę wyjazdową. Nie oznacza to jednak, że praca jest skończona. Zostało jeszcze trochę, m.in. zabezpieczyć słabe punkty jak luki przy furtkach i bramach, usztywnienie gór siatek, żeby nie było „hamaków”, posczepiać tretytkami siatkę z ogrodzeniem oraz cisy. Cisów tak bardzo nie chcę wycinać, czy przycinać. Staram się znaleźć inny sposób zabezpieczenia przed dostawaniem się kotów na dach i mam nadzieję, że coś wymyślę. Drzew i krzewów, innych roślin wolałabym dosadzić, niż się ich pozbywać.

A moje koty czekają

Jest siatka, jest pomoc, widzę światełko

Kilka dni dołka, ba kilka dni mega doła. Post na FB pełen rozgoryczenia i żalu. Byłam tak rozgoryczona, że już nie wiedziałam jak zobrazować moje odczucia i myśli.

Moje rozgoryczenie wynikało z tego, że dużo, dużo za dużo problemów spadło w ostatnim czasie na moją głowę. Gdy myślałam, że już zaczyna się choć krótka prosta to nagle…. urwisko…. i kolejne urwisko.

Wczoraj też był ciężki dzień

Tak, wczoraj było ciężko i dzisiaj też się tak zapowiada…. ciężko walczyć ze sobą o najmniejsze czynności, takie codzienne. Nie zrobiłam nic. Wczoraj nie zrobiłam nic jedynie posprzątałam kuwety kocie i korespondowałam z ludźmi w sprawie adopcji Rózi (szczeniaczki miniaturowej). Poza tym… nic…. dzień stracony. Dzień jakich nienawidzę. Poczucie żalu, goryczy i zawodu do siebie samej.

35 kotów i prośba o pomoc

Czy wiecie jak to jest mieszkać z 35-oma kotami, które kocham, ale które bardzo rozpraszają również, gdy chcę zacząć pracę zarobkową. Nawet samo sprzątanie kuwet zabiera sporo czasu… a jeszcze są psy (!) A koty… tak bardzo chcą wyjść na pole. Szczególnie te, które miały już okazję, czyli Czesio, Maciuś, Foksi, Tito, Zenek, Franio, Kubuś czy Figa, a ja boję się, bo już ze dwa razy widziałam jak wygrzewały się na ścieżce u sąsiadki, której pies nie koniecznie lubi koty, Maćka już prawie złapał za ogon, ale … Maciuś zdążył uciec (a moje koty psów o ironio się nie boją, śpią z nimi i jedzą z jednej miski, co powoduje, że tym bardziej obce psy im zagrażają). Lubią się też opalać na parkingu Ochronki, z czego wcale nie jestem zadowolona.

Totalna niemoc

Dziś czuję totalną niemoc. Do tego stopnia, że nie bardzo wierzę nawet w to, że dokończę ogrodzenie dla zabezpieczenia kotów. Mimo tego, że siatka jest już zamówiona. Większość słupków jest już wmurowanych, ale brakuje jeszcze kilku sztuk.

Coraz mniej portali społecznościowych – da się?

Od kiedy (ok, 3-4 m-ce temu) zaczęłam wycofywać się powoli z tak szeroko zakrojonej działalności wolontariackiej. Której to decyzji słuszność była co rusz potwierdzana przeżywanymi przeze mnie zdarzeniami. Zaczęłam również coraz mniej korzystać z Facebooka. Chwilowo przeszłam na TikTok-a, ale to też już nie jest to co kiedyś, jak pierwszy raz go użyłam i założyłam konto.

Woliera – cz. V

A oto i kolejne dwa moje koty. Czarno-biała Figa, która ma problem z więzadłem w łapce. Przez co „dziwnie” ją stawia, oraz Franio. Franio z kolei ma problem z niską zawartością wapna w kościach i przez to pewnego dnia, gdy zeskakiwał z parapetu złamał kość „spiralnie”. Natomiast gdy do mnie trafił miał ropne zapalenie stawów. Więcej o nich napiszę w innym poście.

Woliera – cz. IV

Dzisiaj w poniedziałek 11/07/2022 zaczęliśmy praktycznie robić ogrodzenie dla zabezpieczenia kotów. W ruch poszła szlifierka i zakupione aluminiowe profile cięliśmy na kawałki, aby potem skręcić z tego słupki do przymocowania siatki.

Cięcie szlifierką profili na konstrukcję słupków do ogrodzenia.

Totalna bezsilność

Zawsze ładnie i optymistycznie „ratujemy świat”, kotki, pieski, szczeniaczki…?

No więc nie, dzisiaj nie będzie optymistycznie. Nie pamiętam już kiedy wezbrało się we mnie tyle żalu i goryczy. Czuję się tak bezsilna, że … nie umiem tego opisać i nie może się to we mnie pomieścić. To nie jest gorycz i żal spowodowany jednym zdarzeniem, konkretnym „upodlonym” przez człowieka psem czy kotem. To jest żal i gorycz jaka skumulowała się we mnie przez dłuższy czas. Stojące w miejscu zrzutki i 10 puszek na styk do jutra, i nadzieja głupiej, że znowu się coś zdarzy i będą kolejne puszki, aby zwierzaki nie były głodne.