Dno – dobijam do dna

Czuję, że zaczynam dosięgać dna… czy to oznacza, że wkrótce się odbiję i zacznę wzbijać w górę? Wiem, że dla innych, dla Ciebie, dno oznacza może coś innego, jest głębsze, albo płytsze, ale czuję, że moje dno właśnie się zaczyna.

Takie dno uczy pokory i uczy umiejętności proszenia ludzi to o to, to o tamto. Moje dno powoduje również wybuchy irytacji i złości, ale powoduje też wchodzenie w opcję „oszczędności energii”.

W takich sytuacjach zyskuje się przyjaciół, albo ich traci, albo traci, by zyskać w inny sposób. Czytaj dalej Dno – dobijam do dna

Uzależniona od internetu

Jestem na trzecim etapie zupełnie szczerze i świadomie to piszę.
Moim problemem nie jest wolontariat i koty czy psy, ale internet, Facebook, komputer. Piszę tu o problemie, gdyż wielu ludzi myśli, że koty i psy powodują i ja się rozkojarzam i tracę na nich czas. To fakt wolontariat zajmuje prawie dwa etaty i więcej, ale mimo wszystko to nie ten problem. O wiele więcej czasu tracę przez uzależnienie od internetu. Czytaj dalej Uzależniona od internetu

dobro i zło i błąd

– Czy jestem dobrym człowiekiem?
– nie, nie jestem,
– tak jestem,
– Czy jestem złym człowiekiem?
– nie, nie jestem,
– tak jestem,
obie odpowiedzi są po równi prawdziwe i nieprawdziwe.
Każdy jest dobry i zły jednocześnie. Zmieniają się tylko proporcje.
A ja? Czego aktualnie najbardziej się boję? Pełnić błędu. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że owa obawa sprawia, że czuję, że stoję w miejscu, jakbym bała się zrobić kroku, że będzie w niewłaściwym kierunku.
Kiedyś popełniałam błąd za błędem, ale czułam, że żyłam. Czy za każdym razem błąd był tożsamy ze złem? Nie, ale często tak. Teraz nie mam tego wrażenia, że żyję. Teraz mam ważenie, że na nogi ubrał mi ktoś kalosze, każdy dziesięciokilowy i zbyt dobrze dopasowany, aby go zdjąć.
Czy zatem jestem teraz dobrym człowiekiem? Bo unikam błędu, bo unikam zła? Nie, nie jestem, jestem. Jestem teraz tchórzem, który boi się się popełniać błąd, który boi się żyć.  Który popełnia grzech zaniechania życia. Tchórzem, który nie popełnia błędu ze strachu, ale myśli o różnych złych rzeczach. Jakich? Ha, o takich, które znowu sprawią, że zacznę czuć, że żyję.
Nagmatwałam? Być może, ale boję się popełnić błędu. Boję się zdradzić siebie. Boję się, że gdy odważę się na możliwość popełnienia błędu, mogę być zła. Jestem tchórzem, który boi się żyć. Boi się siebie samej. Boi się swoich myśli, że pomyślę o sobie, że jestem zła.
A na moim strachu cierpią wszyscy, wszyscy,  którzy są blisko mniej. Im bliżej, tym bardziej.
Czy są błędy, które nie są nacechowane złem? Które nie krzywdzą innych ludzi? Które są błędem i ot tylko tyle?

Wiosna jesienią

Wiosna jesienią

Wiosna jesienią? To się zdarza
pomylić kartki z kalendarza
Chętnie pomyliłabym lata
a może nawet wieki całe
by przenieść się stąd tam
gdzie mogę poczuć Słowian chwałę
i ubrać wianek i sukienkę lnianą
i pójść na łąkę kwiatów całą
gdzie w gaju ciemnym Jaga czeka
rusałka wodna zagadki zadaje
a licho nie śpi bo szykuje
śmierć z magią splątaną
dla straceńca butnego
tam ludzie żyli jak natura każe
i nie ważne były kalendarze
był ważny bur, zwierz i pogoda
i rytm przyrody i swoboda
cykl życia i bieg czasu
czas nie jest mój i nie jest twój
cofnąć go też nie jestem w stanie
lecz po tamtych czasach
zostaje mi wspomnienie
i słowiańskie
totalne
naelektryzowanie.

/Temawa, 09.11.2019/

Prawie pół wieku

Hmm biję się z myślami, że nie wszystko nadaje się do napisania. A tyle mam z tej nocy przemyśleń. Praktycznie nie spałam, ale podczas sprzątania pokoju kotów, przeprowadziłam ze sobą całą debatę. Całą długą. Były argumenty i kontrargumenty. Były wspomnienia, analizy, było „wiadro z zimną wodą”.

Czytaj dalej Prawie pół wieku

Leśny wypad z Karoliną po energię Brzozy

I tak zapragnęłam skorzystać z możliwości wypadu do lasu. Możliwości powstałej dzięki lekkiemu kopniakowi od kogoś, kto jakby mnie rozumie w pewnych sprawach. Woj!

Moje zdołowanie ostatnimi miesiącami zaczęło nabierać wielkości giga doła. Zapragnęłam, zapragnęłam, gdyż słowo „musiałam” ma zły oddźwięk, natomiast inny pozytywny, to właśnie pragnienie. Pragnienie spotkania się z lasem, drzewami, szeleszczącymi liśćmi pod butami i z energią drzewa, drzewa Brzozy.

Na spotkanie z Brzozą zabrałam też Karolinę, Karola to ta duża czarna na zdjęciach. Jest to wyjątkowa sunia, bardzo ją kocham, a jednocześnie szalenie mnie czasami wk….wia. I wiem, czuję to, że teraz czytając to co ja piszę skrzywiłeś, bądź skrzywiłaś się bardzo mocno i nawet wiem, co sobie o mnie pomyślałeś, bądź pomyślałaś.

Karolina 2

Czytaj dalej Leśny wypad z Karoliną po energię Brzozy

Gdzie jestem teraz?

Wiem jak to jest, gdy chcę się schować… a nie mam gdzie, gdy chcę uciec… a nie mam jak, gdy chcę zniknąć… a wciąż trwam, gdy potrzebuję pomocy…. a nie wiem do kogo się udać, kogo posłuchać. Gdy mam tak wielki brak zaufania.
Telefon to mój wróg, podobnie jak facebook, internet, a nawet gps.
Bycie online to przekleństwo, a bycie w zasięgu jak obroża elektryczna.
Chcę powrócić do życia moich pradziadów i prababek.
Do czasów, gdy najważniejsze było połączenie z naturą, z jej żywiołami.
Tylko jak pozbyć się kajdanków codzienności i… pożyczek.
Gdzie znaleźć siły? … by dotrwać, nie upaść, nie umrzeć, nie zapomnieć…

Mam dość, a co…? Nie mogę? …mieć dość?

Wiem, że należy myśleć pozytywnie. Wiem,  że należy pokazywać „Światu” wesołą i uśmiechniętą twarz. Wiem, że uśmiech „przyciąga” ludzi. Wszystko to wiem, ale ja już nie mam na to siły. Udawanie mnie męczy. Po prostu mam dość. Teoria teorią, a w praktyce „kiszka”.

Praktycznie na niczym mi nie zależy, wygląd, zdrowie, ludzie, zaczynają mnie denerwować. Czuję, że ze mną jest już naprawdę źle. Rence opadywują, bezsilność przytłacza. Krzyczeć i płakać się chce.

Czego żałuję w moim życiu? A i owszem, jest tego trochę: Czytaj dalej Mam dość, a co…? Nie mogę? …mieć dość?