Tak zawsze powinnam słuchać intuicji. Nawet nie serce, bo ono często kłamie. Nie raz powinnam była coś przeczekać zamiast zrywać się zrywem ze sercem. Natomiast intuicji powinnam słuchać zawsze.
Niejednokrotnie, gdy miałam na coś ochotę, a nie robiłam tego, gdyż czułam, że nie jest to mile widziane przez innych (nawet jeżeli była to moja mama lub tato) popełniałam błąd.
Moi rodzice z bagażem doświadczeń, obaw i nie raz zranieni przez życie powstrzymywali mnie przed różnymi rzeczami. Takim przykładem może być ogrodzenie dla kotów. I teraz jestem przekonana, że wtedy, gdy pierwszy raz przyszło mi do głowy zrobić takie ogrodzenie, był to najlepszy na to czas. Kasy zawsze było mało, ale porównując czas teraz…. teraz, gdy zaczęłam je robić to w porównaniu z kiedyś, tej kasy teraz po prostu nie ma.
W zasadzie nie żałuję tego jak żyłam, jakie podejmowałam decyzje, ale… trochę żałuję jednego, że za wolno uczyłam się na błędach. Żałuję też tego, że niby taka odważna, ale wiele razy byłam jednak za bardzo zachowawcza i asekuracyjna.
Starałam się dopasować do oczekiwanego wzorca, by nie ranić, lub by nadać sens, czyjemuś działaniu, w momencie gdy tak faktycznie jestem i byłam inna.
Mam teraz wrażenie, że czasami żyłam czyimś życiem. Hmm…. albo inaczej, że wypożyczałam moje życie innym osobom, aby mogły sobie nadrobić to co straciły w swoim życiu. Wiem, brzmi to bardzo kiepsko, smutno (?), jakbym się okradała (?). Jednak właśnie takie mam tera wrażenie, gdy nastają chwile wspomnień i rozmyślań.
Czasu straconego jednak nie wrócę sobie, mogę od tera zacząć żyć pełnią siebie, ale…. czy jaj ten czas dobrze wykorzystam? Czy będę na tyle mądra i silna?