Góry leczą

Przypomniałam sobie moje wierszydło z czasów kiedy umarłam, a potem zaczynałam żyć na nowo. Kiedy czułam jak przez lata moje serce umierało i gdy potem zaczynało bić onieśmielało mnie, bo nie wiedziałam wtedy jeszcze, że ono tak jak koty ma kilka żyć:

GÓRY LECZĄ
Łaka świt
Czy można żyć z dnia na dzień? – zapytał
zawilec rzeczka
Tak – odpowiedziała
słońce drzewo
DZIEWCZYNO
studnia chałupa
czy czułas się przynajmniej raz w życiu szczęsliwa kobieta?
pałatka buk
Tak
Wiele innych nigdy tego nie poczuło i …
motyl trzask
… nigdy nie poczuje – powiedział
kawa dym
Już coś przeżyłaś,
czy trzeba więcej?
płomień ognisko
TEMAWO umrzyj,
chłodny wiatr
ale umrzyj naprawdę
ptak
i zacznij żyć na nowo,
plecak kanapka
bo wegetować Ci nie wolno!
mapa kij
zabierzcie mi serce!
… GÓRY

Temawa – Rzeka – Pole – Las

Takie sytuacje zdarzają się w naszym życiu i odpowiedź jest zawsze w nas, ale czasami trzeba jej długo szukać, ufać sobie. Czasami znajdujemy ją w odbiciu innych ludzi. A czasami w odcięciu się od nich. Czasami w odbiciu w kałuży. A czasami budzi nas porana rosa i zimny mokry nos psa na policzku. A czasami otrzeźwia nas uderzenie łapą kocicy, którą zdenerwowały nasze łzy, czy nasza słabość … moja kochana Tija. Odpowiedź jest wszędzie tam gdzie my i w nas tylko trzeba ją zauważyć….

Moja siła

Po raz kolejny wróciłam do cytatów Beaty Pawlikowskiej. Teraz akurat przy porządkach wzięłam do ręki kalendarz z 2017 roku, otwarłam na dniu 14 czerwiec i przeczytałam:

„Zamiast zmuszać świat do czegokolwiek, skoncentruj się na budowaniu  twojej wewnętrznej siły. Wtedy zmieni się twoja perspektywa patrzenia na świat, a jednocześnie świat sam zmieni się pod wpływem twojej przemiany.”

Brylant. Ja, teraz, właśnie tak działam, pracuję nad sobą samą. Trudno to idzie, tłumaczę to sobie na różne sposoby. I ćwiczę moją podświadomość. Czytaj dalej Moja siła

Moja modlitwa

Ty siło dobra i czysta, która pomagasz, gdy człowiek chce żyć w zgodzie ze sobą samym, ale też i z całą naturą. Siło dobra i czysta, która współpracujesz wtedy gdy człowiek chce żyć nie krzywdząc innych, ale nie krzywdząc również siebie samego.  Ty siło dobra i czysta jak żywa woda, wierzę w to, że natura nie lubi pustych przestrzeni. Wierzę w to, że na miejsce pewnych ludzi, uczuć, emocji wchodzą nowi ludzie, uczucia, emocje. Nie można być nijakim. Bycie nijakim oznacza śmierć. Ludzie nijacy stają się kukłami.

Czytaj dalej Moja modlitwa

Czip – jak go rozumiem

Czip, coraz więcej o nim słychać, w zasadzie tylko jako o teorii spiskowej i przepowiedni, ale czy to aby na pewno aż tak nieprawdopodobne i dalekie? Wystarczy się zastanowić bez jakich rzeczy w dzisiejszym świecie nie można żyć. Oczywiście pomijam tak „trywialne” rzeczy jak tlen czy woda, te zna i pierwszoklasista z podstawówki. Może zacznę wymieniać: Czytaj dalej Czip – jak go rozumiem

Żeby zobaczyć biedronki musiałam jechać na Ararat

Żal było schodzić niżej. Jakoś przyzwyczailiśmy się do tych zboczy. Znalazłam tu spokój i odprężenie. Zobaczyłam, że są jeszcze miejsca na świecie, gdzie czas spowalnia, minuta leniwie drepce za minutą, dzień jest całkiem długi, a w trawie mieszka cała kolonia robaków. Obiecałam sobie, że po powrocie do domu zaglądnę do ogródka i przyjrzę się szczegółowo, kto jeszcze dzieli ze mną ten kawałek świata. Nigdy nie przyszło mi do głowy zastanawiać się nad tym, co mieszka na trawniku<> przed domem albo jakie robaki ukryły się w drewnianej  altance. Człowiek z wiekiem traci swoją wrażliwość. Dla moich dzieci świat wygląda zupełnie inaczej. Potrafią dostrzec nowe gatunki motyli, które pojawiły się ostatnio w ogrodzie, z niecierpliwością czekają,, kiedy wyrośnie coś z ziarenka kukurydzy wygrzebanego z popcornu. Zuźka potrafiła godzinami siedzieć przy mrowisku i patrzeć, jak małe stworzonka przenoszą listki z miejsca na miejsce. Hania zauważy każdy nowy kwiatek, jaki pojawi się przed domem, a ja? Ciągle się tylko wkurzam na wszędobylskie chwasty, denerwuję się na kuny, które zamieszkały z nami pod jednym dachem, a żeby dostrzec biedronki, musiałam jechać na Ararat. Pora trochę zwolnić.

Zaczęło się od  Kilimandżaro
(Ararat, Rysy, Everest base Camp)
/Agnieszka Paź-Kerner/

Twierdza Van i spotkanie z kotami

Jakże mogłabym nie zwrócić uwagi na fragment książki dotyczący kotów. Przecież to moja miłość. Zatem cytat:

Wyciskając z nas ostatnie soki, nowo poznany kierowca zabrał nas do twierdzy Van. W południowym upale snuliśmy się jak zombi, szukając między ruinami choć odrobiny cienia i zerkając na kuszące wody jeziora Van. Choć pozostałości zabytków kultury arartyjskiej były naprawdę urzekające, marzyła mi się orzeźwiająca kąpiel w błękitnych wodach jeziora. Tymczasem czekało nas jeszcze spotkanie z kotami. Na pierwszy rzut oka – kot jak kot, dopiero patrząc zwierzęciu głęboko w oczy, widać różnicę między naszymi dachowcami a tą wyszukaną rasą. Otóż koty z Van mają dwukolorowe oczy – niebieskie i bursztynowe bądź niebieski i zielone. Ciekawostką  dla nas było też to, że w przeciwieństwie do większości kocurków, te ponoć lubią pływać, co więcej, mają powiększony fałd skórny między palcami, co ułatwia im poruszanie się w wodzie, a ich sierść szybciej schnie. Takich to właśnie rzeczy dowiedzieliśmy się w Turcji.
Czyż podróże nie kształcą?”

Może ja też je kiedyś zobaczę???

Cytat pochodzi z książki Agnieszki Paź-Kerner „Zaczęło się od Kilimandżaro” (Ararat, Rysy, Everest Base Camp).

W dobre ręce

To chyba jeden z moich ulubionych wierszy Franciszka Klimka.

Może to nie jest takie głupie,
może ja jednak się poświęcę
i ogłoszenie dam na słupie,
że oddam kota w dobre ręce.

W ręce łagodne, czułe, tkliwe
(bywają przecież takie rączki)
i – żeby były pieszczotliwe,
i może raczej bez obrączki.

Kotek przymilny jest i tani,
więc może któraś z pań się wzruszy,
tylko warunek – proszę pani:
– Ten kot beze mnie się nie ruszy!

/Franciszek Klimek/