Mój por suszony na sposób #AdolfKudliński ależ to daje zadowolenia, a jak pięknie pachnie i wygląda!
Dno – dobijam do dna
Czuję, że zaczynam dosięgać dna… czy to oznacza, że wkrótce się odbiję i zacznę wzbijać w górę? Wiem, że dla innych, dla Ciebie, dno oznacza może coś innego, jest głębsze, albo płytsze, ale czuję, że moje dno właśnie się zaczyna.
Takie dno uczy pokory i uczy umiejętności proszenia ludzi to o to, to o tamto. Moje dno powoduje również wybuchy irytacji i złości, ale powoduje też wchodzenie w opcję „oszczędności energii”.
W takich sytuacjach zyskuje się przyjaciół, albo ich traci, albo traci, by zyskać w inny sposób. Czytaj dalej Dno – dobijam do dna
Uzależniona od internetu
dobro i zło i błąd
Wiosna jesienią
Wiosna jesienią
Wiosna jesienią? To się zdarza
pomylić kartki z kalendarza
Chętnie pomyliłabym lata
a może nawet wieki całe
by przenieść się stąd tam
gdzie mogę poczuć Słowian chwałę
i ubrać wianek i sukienkę lnianą
i pójść na łąkę kwiatów całą
gdzie w gaju ciemnym Jaga czeka
rusałka wodna zagadki zadaje
a licho nie śpi bo szykuje
śmierć z magią splątaną
dla straceńca butnego
tam ludzie żyli jak natura każe
i nie ważne były kalendarze
był ważny bur, zwierz i pogoda
i rytm przyrody i swoboda
cykl życia i bieg czasu
czas nie jest mój i nie jest twój
cofnąć go też nie jestem w stanie
lecz po tamtych czasach
zostaje mi wspomnienie
i słowiańskie
totalne
naelektryzowanie.
/Temawa, 09.11.2019/
Prawie pół wieku
Hmm biję się z myślami, że nie wszystko nadaje się do napisania. A tyle mam z tej nocy przemyśleń. Praktycznie nie spałam, ale podczas sprzątania pokoju kotów, przeprowadziłam ze sobą całą debatę. Całą długą. Były argumenty i kontrargumenty. Były wspomnienia, analizy, było „wiadro z zimną wodą”.
Leśny wypad z Karoliną po energię Brzozy
I tak zapragnęłam skorzystać z możliwości wypadu do lasu. Możliwości powstałej dzięki lekkiemu kopniakowi od kogoś, kto jakby mnie rozumie w pewnych sprawach. Woj!
Moje zdołowanie ostatnimi miesiącami zaczęło nabierać wielkości giga doła. Zapragnęłam, zapragnęłam, gdyż słowo „musiałam” ma zły oddźwięk, natomiast inny pozytywny, to właśnie pragnienie. Pragnienie spotkania się z lasem, drzewami, szeleszczącymi liśćmi pod butami i z energią drzewa, drzewa Brzozy.
Na spotkanie z Brzozą zabrałam też Karolinę, Karola to ta duża czarna na zdjęciach. Jest to wyjątkowa sunia, bardzo ją kocham, a jednocześnie szalenie mnie czasami wk….wia. I wiem, czuję to, że teraz czytając to co ja piszę skrzywiłeś, bądź skrzywiłaś się bardzo mocno i nawet wiem, co sobie o mnie pomyślałeś, bądź pomyślałaś.
Brzoza – Jerzy Oszelda
BRZOZA
szedłem przez las
gdy nagle moje oczy
ujrzały białą zjawę
spłynęła łagodnie z nieba
sypiąc zielone iskry
i zanurzyła sękate stopy
w Ziemi
Gdzie jestem teraz?
Wiem jak to jest, gdy chcę się schować… a nie mam gdzie, gdy chcę uciec… a nie mam jak, gdy chcę zniknąć… a wciąż trwam, gdy potrzebuję pomocy…. a nie wiem do kogo się udać, kogo posłuchać. Gdy mam tak wielki brak zaufania.
Telefon to mój wróg, podobnie jak facebook, internet, a nawet gps.
Bycie online to przekleństwo, a bycie w zasięgu jak obroża elektryczna.
Chcę powrócić do życia moich pradziadów i prababek.
Do czasów, gdy najważniejsze było połączenie z naturą, z jej żywiołami.
Tylko jak pozbyć się kajdanków codzienności i… pożyczek.
Gdzie znaleźć siły? … by dotrwać, nie upaść, nie umrzeć, nie zapomnieć…
Mam dość, a co…? Nie mogę? …mieć dość?
Wiem, że należy myśleć pozytywnie. Wiem, że należy pokazywać „Światu” wesołą i uśmiechniętą twarz. Wiem, że uśmiech „przyciąga” ludzi. Wszystko to wiem, ale ja już nie mam na to siły. Udawanie mnie męczy. Po prostu mam dość. Teoria teorią, a w praktyce „kiszka”.
Praktycznie na niczym mi nie zależy, wygląd, zdrowie, ludzie, zaczynają mnie denerwować. Czuję, że ze mną jest już naprawdę źle. Rence opadywują, bezsilność przytłacza. Krzyczeć i płakać się chce.
Czego żałuję w moim życiu? A i owszem, jest tego trochę: Czytaj dalej Mam dość, a co…? Nie mogę? …mieć dość?