Woliera – cz. IV

Dzisiaj w poniedziałek 11/07/2022 zaczęliśmy praktycznie robić ogrodzenie dla zabezpieczenia kotów. W ruch poszła szlifierka i zakupione aluminiowe profile cięliśmy na kawałki, aby potem skręcić z tego słupki do przymocowania siatki.

Cięcie szlifierką profili na konstrukcję słupków do ogrodzenia.

Totalna bezsilność

Zawsze ładnie i optymistycznie „ratujemy świat”, kotki, pieski, szczeniaczki…?

No więc nie, dzisiaj nie będzie optymistycznie. Nie pamiętam już kiedy wezbrało się we mnie tyle żalu i goryczy. Czuję się tak bezsilna, że … nie umiem tego opisać i nie może się to we mnie pomieścić. To nie jest gorycz i żal spowodowany jednym zdarzeniem, konkretnym „upodlonym” przez człowieka psem czy kotem. To jest żal i gorycz jaka skumulowała się we mnie przez dłuższy czas. Stojące w miejscu zrzutki i 10 puszek na styk do jutra, i nadzieja głupiej, że znowu się coś zdarzy i będą kolejne puszki, aby zwierzaki nie były głodne.

Kto żył za mnie przez ostatnie osiem lat?

Taka mnie naszła wczoraj myśl, że ktoś żył za mnie ostatnimi latami. Tylko kto, bo zapewne nie ja. Tak dziwna jest ta myśl. Tak strasznie dużo pozmieniało się u mnie w ostatnich kilku 2 a może 4 miesiącach, że to oznacza prawdziwą rewolucję. Nie chcę tu teraz oceniać czy oddźwięk słowa „rewolucja” jest dobry, czy zły i jakie niesie za sobą odczucia. Skupiam się raczej na totalnej przebudowie mojego życia, która to jeszcze (!) się nie skończyła (wiem to).

Rewolucja rozpoczyna się od ciągu pojedynczych decyzji, od kolejnych wdechów i wydechów.

/Matthew Quick, Wybacz mi, Leonardzie/

Woliera – cz. III

Dzisiaj pierwsza część burasków. Wśród nich nie wszystkie mają imiona, a raczej nie wszystkie pamiętam. Dla burasków i niektórych czarnych muszę kupić obróżki i je podpisać, bo co niektóre rozpoznam tylko po czipach. Jest to pewne utrudnienie przy podawaniu lekarstw, ale czytnik wtedy chodzi na bieżąco. Utrudnia to również zapamiętanie, która już jest po zabiegu sterylizacji, a która jeszcze przed. Staram się oczywiście sterylizować od razu na początku, jednak gdy przychodzi do mnie chory kotek, to z oczywistych powodów nie robię tego zabiegu od razu.

Jak to u mnie bywało

Tak to u mnie bywało, że na wersalce ciężko było się pomieścić.
Czy było ciężko…. czasami tak.
Co najbardziej wkurzało… presja i świadomość, że czasami sąsiadów mogło denerwować szczekanie moich tymczasów.
Czy czułam się samotnie…. bardzo często.
Czy rodzina była wyrozumiała? …. długo tak, ale pod koniec bardzo już tym zmęczona.
Co najbardziej mi utrudniało i dołowało – fakt, że trudno było równocześnie przy takiej skali i rozbudowaniu wolontariatu pracować zarobkowo.

Piękna czwórka

Takie szczeniaczki trafiły mi się do poszukania domów stałych. Jakoś wyjątkowo związałam się z nimi emocjonalnie, a Marusia stała się moją bezdyskusyjną ulubienicą .

Na ten moment Lara i Marusia czekają już na wyjazd do nowych domów. Zatem pobyt u mnie zaczynają traktować jak hotelik, czy krótką agroturystykę. Natomiast Jordan i Backy nadal szukają swoich kochanych człowieków, swoich rodzin.

Górski cmentarny klimat

Dziś miałam sen, dziwny sen, taki klimatyczny górski jaki kocham, a jednocześnie dziwny i niepokojący. Dojechaliśmy do chatki górskiej i weszli do niej na chwilę. Nie wiem z kim, ale nie byłam sama. Były też moje psy i koty…. czy moje? Moje, wiem, że moje, ale nie rozpoznałam w nich, ani Kazary, Karoliny, Borysa czy Tito, ani żadnego innego.

Woliera – cz. II

Wiem, że zdjęcia mało profesjonalne, jeżeli wogóle. Chciałam się jednak podzielić się z Wami moimi kociakami. Więc kilka na początek, a dlaczego kilka bo słodkie trzeba dozować, aby nie zasłodzić.

Chciałbyś tym kociakom oraz pozostałym sprawić prezent? Nie naciskam, nie błagam, lecz proszę… https://zrzutka.pl/s32f9m to będzie dla ich komfortu i dobra i zadowolenia. Dla mojego również, bo po latach wolontariackich, muszę sama stanąć na nogi. Muszę zacząć zarabiać, muszę się zorganizować i muszę przygotować na to i moje psy rezydentów, psy tymczasy i koty.

Pomagałam psom i kotom przez około 8 lat, teraz Ty możesz pomóc pośrednio mnie, ale bezpośrednio przede wszystkim kotom https://zrzutka.pl/s32f9m

PS. a tak nawiasem, chętnie przyjmę niepotrzebne drapaki? bo u mnie są potrzebne w ilości kilka szt? A Ma kto po nich skakać 😉

Bezsenna noc i koty

Bezsenna noc… chyba dlatego, aby uniknąć koszmarów, które ostatnio czasami mnie męczą. I gdy tak siedzę właśnie przed kompem. Na chwilę spuściłam głowę kładąc ją na stole opartą o ręce. Sen gdzieś tam goni, ale usnąć tak bardziej nie da rady. Nagle czuję ktoś mnie trąca łapką po ramieniu upominając się o głaskanie …. to Biedronka. Na razie miziała się do mnie może ze trzy razy. Ta inicjatywa sprzed chwili była jednak bardzo miła i zaskakująca, bo po raz pierwszy.

Jak to mówią – kotka już jest moja – bo sama okazuje mi, że potrzebuje mojej bliskości.

Chwilę później miałam już koło siebie koty trzy – Biedronka, Figa i Zibi.

Koty są cudowne – kocham je wszystkie…. dzikie, oswojone, nakolankowe, niedotykalskie, małę i duże, czarne i biało-czarne, rude, trójkolorki, szyrkretki, buraski, każdy bez wyjątku kot …. jestem w nim zakochana!

Woliera – cz. I

Jest u mnie ponad 30 kotów. Mam duży sad, a kociaki gniotą się w pokoju. Zaczęłam marzyć, że biegają tak jak Tito i Foksi po całym sadzie. To są chyba jedyne dwa koty do których mam zaufanie, że nie wyjdą poza ogrodzenie, ale czy to faktycznie tak jest…. kot to kot, a ja chcę by moje koty były bezpieczne.