Tak jak napisałam. Mój sen był dzisiaj bardzo dziwny. Wręcz miałam wrażenie (przekonanie?), że usnęłam w trakcie swojego snu… hmm… no właśnie tak mogłabym to opisać.
Groby w ogrodzie
Ostatnio widzę, że zaczynam śnić i zapamiętywać te sny. Tym razem byłam w moim ogrodzie, ale był jakiś inny niż ten który mam obecnie. Obok stary, ale nie zniszczony dom. Ogród zadbany. W ogrodzie były też grządki zadbane i równe jak od linijki. Jak się okazało na tej grządce ja wcześniej siałam, ale zapuszczona chwastami, została oczyszczona i ponownie zasiana przez (i tu nie pamiętam… siostrę? czy mamę?), ale robiła wrażenie.
W tym ogrodzie, i to najbardziej zapamiętałam były też dwa groby i miejsce na dwa kolejne (hmm?), też bardzo zadbane, ale bez płyt i nagrobków. Bez kwiatów, ale lekko porośnięty zdrową, zieloną trawą, taką bez chwastów. Ziemia się trochę zapadała z dół, ale rozmawiałam z kimś, że nadsypię ziemią i wyrównam. Jeden był mojego taty, a drugi…. chyba…. szwagra… ale nie wiem….
Nie budził ten sen we mnie strachu, a raczej zaczęłam czuć niepokój, dopiero gdy się obudziłam i zastanawiałam się…. jak go interpretować….
Moim zdaniem groby to smutne skojarzenie powinno być, ale w sennikach w internecie widzę też i dobre wróżby, a który opisy przyjąć dla siebie?
Zawsze rób to co ci intuicja nakazuje
Tak zawsze powinnam słuchać intuicji. Nawet nie serce, bo ono często kłamie. Nie raz powinnam była coś przeczekać zamiast zrywać się zrywem ze sercem. Natomiast intuicji powinnam słuchać zawsze.
Niejednokrotnie, gdy miałam na coś ochotę, a nie robiłam tego, gdyż czułam, że nie jest to mile widziane przez innych (nawet jeżeli była to moja mama lub tato) popełniałam błąd.
Moi rodzice z bagażem doświadczeń, obaw i nie raz zranieni przez życie powstrzymywali mnie przed różnymi rzeczami. Takim przykładem może być ogrodzenie dla kotów. I teraz jestem przekonana, że wtedy, gdy pierwszy raz przyszło mi do głowy zrobić takie ogrodzenie, był to najlepszy na to czas. Kasy zawsze było mało, ale porównując czas teraz…. teraz, gdy zaczęłam je robić to w porównaniu z kiedyś, tej kasy teraz po prostu nie ma.
W zasadzie nie żałuję tego jak żyłam, jakie podejmowałam decyzje, ale… trochę żałuję jednego, że za wolno uczyłam się na błędach. Żałuję też tego, że niby taka odważna, ale wiele razy byłam jednak za bardzo zachowawcza i asekuracyjna.
Starałam się dopasować do oczekiwanego wzorca, by nie ranić, lub by nadać sens, czyjemuś działaniu, w momencie gdy tak faktycznie jestem i byłam inna.
Mam teraz wrażenie, że czasami żyłam czyimś życiem. Hmm…. albo inaczej, że wypożyczałam moje życie innym osobom, aby mogły sobie nadrobić to co straciły w swoim życiu. Wiem, brzmi to bardzo kiepsko, smutno (?), jakbym się okradała (?). Jednak właśnie takie mam tera wrażenie, gdy nastają chwile wspomnień i rozmyślań.
Czasu straconego jednak nie wrócę sobie, mogę od tera zacząć żyć pełnią siebie, ale…. czy jaj ten czas dobrze wykorzystam? Czy będę na tyle mądra i silna?
Sen o pieniądzach
Dzisiaj miałam znowu sen, który zapamiętałam. W zasadzie jego historia nie była długa, ale jego głównym motywem były pieniądze. Znalazłam je w jakiejś torbie… nie wiem czy mojej, czy czyjejś, nie wiem czyja była.
Pieniądze były nowiutkie, prosto z drukarni/banku można rzec. Czyściutkie. Banknoty w kolorze różowo/czerwonym rozmytym, pastelowym. Bilon jak bilon, zwyczajny.
Znalazłam je i myślałam. Z jednej strony bałam się przyznać, że je znalazłam, komuś (ktoś był koło mnie, ale nie wiem kto), że powie mi, że to jego (nawet jeżeli nie) i każe mi oddać.
Druga myśl była taka, żeby je zabrać, ale i tu wątpliwość. Nie chcę, żeby kiedyś ktoś oskarżył mnie o przywłaszczenie. Zanim zdążyłam podjąć decyzję jak postąpić …. obudziłam się.
Teraz cały czas myślę….. jaką podjęłabym decyzję w tym śnie, gdybym zdążyła…. oraz…. co ten sen mógł oznaczać?
Ja wierzę w sny, a raczej w to, że nie są przypadkowe, że coś przepowiadają, analizują, że coś w noszą. Jaki więc sens miał ten mój sen?
Jest siatka, jest pomoc, widzę światełko
Kilka dni dołka, ba kilka dni mega doła. Post na FB pełen rozgoryczenia i żalu. Byłam tak rozgoryczona, że już nie wiedziałam jak zobrazować moje odczucia i myśli.
Moje rozgoryczenie wynikało z tego, że dużo, dużo za dużo problemów spadło w ostatnim czasie na moją głowę. Gdy myślałam, że już zaczyna się choć krótka prosta to nagle…. urwisko…. i kolejne urwisko.
Wczoraj też był ciężki dzień
Tak, wczoraj było ciężko i dzisiaj też się tak zapowiada…. ciężko walczyć ze sobą o najmniejsze czynności, takie codzienne. Nie zrobiłam nic. Wczoraj nie zrobiłam nic jedynie posprzątałam kuwety kocie i korespondowałam z ludźmi w sprawie adopcji Rózi (szczeniaczki miniaturowej). Poza tym… nic…. dzień stracony. Dzień jakich nienawidzę. Poczucie żalu, goryczy i zawodu do siebie samej.
35 kotów i prośba o pomoc
Czy wiecie jak to jest mieszkać z 35-oma kotami, które kocham, ale które bardzo rozpraszają również, gdy chcę zacząć pracę zarobkową. Nawet samo sprzątanie kuwet zabiera sporo czasu… a jeszcze są psy (!) A koty… tak bardzo chcą wyjść na pole. Szczególnie te, które miały już okazję, czyli Czesio, Maciuś, Foksi, Tito, Zenek, Franio, Kubuś czy Figa, a ja boję się, bo już ze dwa razy widziałam jak wygrzewały się na ścieżce u sąsiadki, której pies nie koniecznie lubi koty, Maćka już prawie złapał za ogon, ale … Maciuś zdążył uciec (a moje koty psów o ironio się nie boją, śpią z nimi i jedzą z jednej miski, co powoduje, że tym bardziej obce psy im zagrażają). Lubią się też opalać na parkingu Ochronki, z czego wcale nie jestem zadowolona.
Totalna niemoc
Coraz mniej portali społecznościowych – da się?
Od kiedy (ok, 3-4 m-ce temu) zaczęłam wycofywać się powoli z tak szeroko zakrojonej działalności wolontariackiej. Której to decyzji słuszność była co rusz potwierdzana przeżywanymi przeze mnie zdarzeniami. Zaczęłam również coraz mniej korzystać z Facebooka. Chwilowo przeszłam na TikTok-a, ale to też już nie jest to co kiedyś, jak pierwszy raz go użyłam i założyłam konto.
Rumunia…. tam Facebooka nie było, ani nawet zasięgu komórkowego, a czas…. był najpiękniejszy!
Woliera – cz. V
Figa Franio
A oto i kolejne dwa moje koty. Czarno-biała Figa, która ma problem z więzadłem w łapce. Przez co „dziwnie” ją stawia, oraz Franio. Franio z kolei ma problem z niską zawartością wapna w kościach i przez to pewnego dnia, gdy zeskakiwał z parapetu złamał kość „spiralnie”. Natomiast gdy do mnie trafił miał ropne zapalenie stawów. Więcej o nich napiszę w innym poście.