Zawsze ładnie i optymistycznie „ratujemy świat”, kotki, pieski, szczeniaczki…?
No więc nie, dzisiaj nie będzie optymistycznie. Nie pamiętam już kiedy wezbrało się we mnie tyle żalu i goryczy. Czuję się tak bezsilna, że … nie umiem tego opisać i nie może się to we mnie pomieścić. To nie jest gorycz i żal spowodowany jednym zdarzeniem, konkretnym „upodlonym” przez człowieka psem czy kotem. To jest żal i gorycz jaka skumulowała się we mnie przez dłuższy czas. Stojące w miejscu zrzutki i 10 puszek na styk do jutra, i nadzieja głupiej, że znowu się coś zdarzy i będą kolejne puszki, aby zwierzaki nie były głodne.

Strony: 1 2