I tak zapragnęłam skorzystać z możliwości wypadu do lasu. Możliwości powstałej dzięki lekkiemu kopniakowi od kogoś, kto jakby mnie rozumie w pewnych sprawach. Woj!
Moje zdołowanie ostatnimi miesiącami zaczęło nabierać wielkości giga doła. Zapragnęłam, zapragnęłam, gdyż słowo „musiałam” ma zły oddźwięk, natomiast inny pozytywny, to właśnie pragnienie. Pragnienie spotkania się z lasem, drzewami, szeleszczącymi liśćmi pod butami i z energią drzewa, drzewa Brzozy.
Na spotkanie z Brzozą zabrałam też Karolinę, Karola to ta duża czarna na zdjęciach. Jest to wyjątkowa sunia, bardzo ją kocham, a jednocześnie szalenie mnie czasami wk….wia. I wiem, czuję to, że teraz czytając to co ja piszę skrzywiłeś, bądź skrzywiłaś się bardzo mocno i nawet wiem, co sobie o mnie pomyślałeś, bądź pomyślałaś.
Każdy mój zwierzak, tak każdy mój kot, kotka, jak i pies, czy sunia to część mnie. A Karolina to prawdziwe psychologiczne wyzwanie. Dzięki temu spacerowi wkurzając się na Karolinę mogłam przepracować …. siebie … tak siebie!
No, ale o co chodzi, a no chodzi o to, że Karolina gdy idzie na spacer to idzie zygzakiem, niby do przodu, ale cały czas w innym kierunku. Ja już iskrzę, a ona nie jarzy. Ona się męczy, a ja jeszcze bardziej. Nożżż do jasnego gwinta, ten spacer miał być przyjemnością! Tak, przyjemnością, a ja jestem już cała spocona, zmęczona i wk…. wiona. Z tym trzeba coś zrobić!!!
Idąc wspólnymi siłami, już nie mękami, jak przy dojściu do lasu, lecz już prawie na luzie, doszłyśmy do pięknej, białej, rosłej Brzozy. Karolina znalazła sobie miejsce do polegiwania, a ja w tym czasie przytuliłam się do Brzozy, prosząc ją o energię i o siłę.
To było takie przyjemne, gdy czułam Brzozę, zamiast komputera, gdy słyszałam odgłosy lasu zamiast, dźwięków telewizora. Było przyjemne, a na drugi dzień okazało się, że również i efektywne. Brzoza wysłuchała moich próśb i ofiarowała mi swoją energię. Dlaczego jestem o tym przekonana? Odpowiem od razu. Zaczęłam analizować swoje sny, a właściwie ich brak. Kiedyś, około 25 lat temu śniłam w każdą noc. Sny były przeróżne, od powiązanych z moim dniem bieżącym, po takie powtarzające się co jakiś czas, co którąś noc, aż po sny prorocze. Hmm tych proroczych może nie było zbyt wiele, ale zdarzały się.
Od kiedy poszłam pracować na etacie. I jak to ja od rana do wieczora (i to był błąd!), sny przeszły do historii… niestety. Pojawiały się coraz rzadziej, były coraz bardziej nijakie. A ja… gdy nie śniłam to miałam odczucie, że noc była zmarnowana, że w nocy się nudziłam wręcz.
Po otrzymaniu energii Brzozy, zmieniło się to i to zaraz w pierwszą noc, a na drugą się powtórzyło. Energia Brzozy działa!
Przechodząc jednak z powrotem do Karoliny. Karolina to część mnie. Jej chód nieskoordynowany, który mnie tak drażni, to moje aktualne życie, moja praca. Niby szybko i do przodu, a jednak cały czas w innym kierunku, cały czas idę, nawracam, zakręcam, cofam się, przyspieszam i zwalniam. Chcę biec i nawet zaczynam, a tu nagle, ktoś wredny ciągnie mnie za smycz i jeszcze syczy „równaj!”. To męczy jak ….olera.
Teraz gdy zauważyłam tą analogię mojego życia do niej, to…. uznałam, że my się zgramy, tak zgramy się i to bardzo, bo tak ja ją jak i ona mnie kochamy szczerze i mocno. Musimy jednak razem nad swoim „stylem” popracować. Odbyć więcej spacerów do lasu. Zacząć więcej śnić i przemyśliwać moje codziennie życie w śnie. I się poukłada, i się zgramy, i zacznę znowu żyć tak jak dawniej… pełnią życia, pełnią moich marzeń, planów. Kocham moją Karolinę! Tak cieszę się, że akurat jej, nikt nie chciał zaadoptować ;P
Za niedługo znów udam się z Karoliną po… energię Brzozy!