Rumunia – takie malutkie marzenie – naklejka!

Romania Trek – Romania Mare – 2010 – byłam tam, w górach Rumuni, wtedy z nimi, w 2010 roku. To był właśnie ten rok, kiedy na dobre zakochałam się w Rumuni i Land Roverach.

Taki niewielki gest ze strony organizatora, a ja cieszyłam się jak dziecko. Otrzymałam wtedy coś co do dzisiaj noszę na szyi i traktuję jak talizman. Coś co na co dzień przypomina mi o tym, że marzenia istnieją i… spełniają się. Ten talizman to nieśmiertelnik z wyrytym „ROMANIA TREK 2010 TRANSYLWANIA”.
Druga rzecz to naklejka, którą widzisz powyżej. Trzymam ją, oglądam, analizuję, zapamiętuję, uczę się jej na pamięć, dlaczego? bo tak, bo przypomina mi o PRAWDZIWYM wyzwoleniu, o tym, że mogą istnieć tylko góry, lasy, psy, kwiaty i ja pomiędzy nimi. Ja która zapomniałam na trzy tygodnie o tym, że istnieje Polska, praca, codzienne rutynowe życie, telefon, komputer. TAMTEN czas udowodnił mi, że można żyć chwilą, tu i teraz. To był MÓJ czas.

A moje malutkie marzenie? To to, żebym mogła zamieścić tą naklejkę na moim samochodzie, ale… nie zrobię tego… dlaczego? bo jeżeli zamieszczę ją na samochodzie, który tam i wtedy nie był to ja ją sprofanuję… powiesz… czy aż tak?! tak, aż tak. Oprawię ją i powieszę w ramce, żebym mogła wciąż na nią patrzeć, jest zwykłą naklejką, ale zbyt dla mnie ważną.

A ten kto mi ją dał, nawet nie podejrzewa, żak tan gest stał się dla mnie ważny. Wspomnienia, to jest coś wspaniałego. Coś co przypomina mi moje „wewnętrzne dziecko” które wciąż we mnie żyje i marzy i nigdy nie stało się dorosłe (czyli czytaj zmienione, zmanipulowane, zepsute) – Tereskę. Dzięki takim wspomnieniom staję się silna i to one sprawiają, że cały czas pamiętam co jest dla mnie ważne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *