
Od kiedy zrobiłam zbiórkę na wolierę i wrzuciłam na moją stronę na Facebook, zrodził się we mnie taki straszny, straszliwy żal i jest mi okropnie przykro.
Zwykle nie miałam wymagań, roszczeń, nie wyczekiwałam na pomoc, czy wsparcie. Pomagał kto chciał i kiedy chciał, a ja byłam wdzięczna za każdą pomoc, miłe słowo i nawet same chęci.
Teraz jest inaczej. Może dlatego, że czuję się jak pod ścianą. Może dlatego, że zależy mi na niej jak nigdy przedtem. Może wiem, że to już prawie moje dead line. A woliera byłaby tak bardzo pomocna. Dzięki uwolnieniu moich kotów z zamknięcia łatwiej byłoby mi ruszyć z miejsca, zacząć pracować i zarabiać. Tego teraz pragnę. Bez szczegółów, ale marzę by być samowystarczalną, aby zarobić na moje koty i nie martwić się o następne puszki.

Jestem oczywiście wdzięczna za pomoc z karmą, akcesoriami dla zwierząt, chemią do sprzątania, proszkiem do prania. Jestem za wszystko na prawdę wdzięczna. A jednocześnie jest to pomoc dla kotów i dla psów. A ja muszę pomyśleć o sobie, o pracy o zarobieniu na własne rachunki, czyli gaz, prąd, woda, podatki, art. spożywcze, no ale i remont domu, wymiana rynien.
Po co tyle psów zgromadziłaś? Ano zgromadziłam, bo za dużo we mnie empatii i za mało asertywności. Adopcje psów jednak znowu ruszyły. Już w weekend wyjeżdżają ode mnie Fikus, Polo, Iskra, ale i na inny dom tymczasowy Skotie. Wczoraj wyjechał Luluś, a 20 września jedzie Barnej i pięć dni później Dżok. Za tydzień na Śląsk jedzie też Fredy.
Psów jest u mnie coraz mniej i będą następne adopcje, ale ja wciąż martwię się o koty. Marzę o wolierze i marzę mieć ją teraz póki jest jeszcze w miarę ciepło. A na wolierę zebrałam całe 100 zł i dziękuję Pani, która zaufała i w ją wpłaciła. Teraz potrzebuję następne „stówki”, by uzbierało się na materiał i choć na pół robocizny. I …. bym mogła wtedy ruszyć z pracami.
https://fanimani.pl/zbiorka/wymarzona-woliera-moich-podopiecznych-kotow/