Woliera – cz. V

Dzisiaj natomiast wolałabym się skupić na ogrodzeniu, które robię, aby moje koty, bez ryzyka wyjścia na ulicę, mogły biegać po całym moim podwórku i po sadzie. Tym bardziej, że niektóre, ku mojemu niezadowoleniu zaczęły odwiedzać sąsiadów, również tych posiadających psy nieprzyjazne dla kotów. A moje koty w całej swojej cudowności…. psów się nie boją, a to przy obcych psach nie działa na ich korzyść.

Natomiast ja oczyma wyobraźni już widzę, jak wszystkie moje kociaki szaleją po całym podwórku, a że podwórko mam duże, to koty nawet nie bardzo rzucają się w oczy…. jak dopiero, gdy przychodzi pora jedzenia. Ojjjj to wtedy wszystkie są widoczne.

Wracając do ogrodzenia, to zabetonowane są już cztery słupki, przygotowane do zamontowania kolejne osiemnaście. A ja przy okazji dużo się uczę i może kiedyś w końcu nie będę mówiła o sobie, że „jestem nietechniczna”. Całkiem nieźle idzie mi już praca szlifierką oraz wiertarko-wkrętarką, umiejętność pracy na dwóch innych urządzeniach mojego taty, które mi zostawił też są już opanowane. I powiem, że podnosi mnie to trochę, że uczę się nowych rzeczy, że wiem, więcej, że to doświadczenie (z braku kasy przede wszystkim) daje mi też korzyści właśnie tego rodzaju.

Są osoby, które wątpią czy uda nam się z Marcinem zrobić to ogrodzenie, ale ja wiem, że się uda. Jestem tego pewna, tym bardziej, im bardziej w nas nie wierzą. Poza tym bardzo mocno mobilizują mnie do pracy i starań kto? koty! Wszystko co robię jest dla kotów.

…. heh no i pies sąsiadów, no, on mi chyba najwięcej dodał adrenaliny, a pod jej wpływem (o ile nie przedawkuję) praca idzie mi lepiej.

Tak więc uczę się obsługiwać szlifierkę, wiertarkę, ale uczę się również jak nie obciąć palców (a było ryzyko), i poczułam też gorąco szlifierki na nadgarstku (dziękuję …. opatrzności, że tylko takie ostrzeżenia miały miejsce, doceniam to i jestem wdzięczna). I wiem już też jak dobrać wiertła i śrubki do używanego materiału. Wiem, że wystarczy kupić długi pręt z gwintem, pociąć, dokręcić nakrętkami i już masz śrubki tak długie jak sobie zamarzysz? Proste? Może i proste, ale nauka ta dla mnie jest cenna i ja też czuję, że coraz więcej rzeczy będę w stanie sama zrobić.

Prace natomiast o tyle trudno mi idą, że w domu sprzątanie na bieżąco po 34 kotach, i na polu po psach, chory kot Lolek, z adopcji wrócił szczeniak Zafiek (więc dodatkowe zwracanie uwagi na niego), nie całkiem z wszystkimi psami zgadzający się Czaruś, zakatarzone kilka kotków i myślenie skąd wziąć kasę na ponowne odrobaczenie i zabezpieczenie psów i kotów na pchły i kleszcze (a to już jest bardzo). Nie muszę chyba nadmieniać jak ważne są te trzy rzeczy przy tej ilości zwierzaków, tj. 34 koty dorosłe, 4 maluchy, 12 psów dorosłych i 5 szczeniaków 2-miesięcznych i 2 szczeniaki podrostki już takie 4-miesięczne. Po prostu…. jest przy kim robić. Kilka kotów tj. Czesio, Tito, Figa, Zenek, Franio, Kubuś i Maciuś chodzą po polu już teraz, ale i tak cały czas zwracam uwagę, czy wracają, czy są na jedzeniu, i jak długo ich nie ma. To też czas zabiera i dekoncentruje. W tym ostatnie zdarzenie, gdy pies sąsiadów już prawie miał Maciusia, ale ufff udało się, uciekł.

Kot Lolek oraz Szczeniak-podrostek Zafirek

Skoro wspomniałam o Zafirku to jest i post adopcyjny Zafirka – https://www.facebook.com/PiesNaManowcach/posts/pfbid02cbpKd8tG7fAUitnoZibHn7u8kcmbHtWT4jifkms4NhBQ3TiPJ2mmniPD3BJjoncvl
Natomiast Lolek nie jest do adopcji.

A jeżeli chcesz pomóc mi finansowo w wykończeniu ogrodzenia bezpiecznego i zabezpieczającego koty to serdecznie dziękuję i podaję link – https://zrzutka.pl/s32f9m

Za każdą pomoc będę wdzięczna!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *