Woliera – cz. IV

Na początku powoli, ale z każdym słupkiem prościej i wychodziło coraz lepiej.

Praca której podjęliśmy się wydaje się być nierealna, bo tyle tego, ale wierzę, że się to uda. Jestem pewna, że się uda, gdyż moje rozkojarzenie i zawzięcie oraz Marcina (mojego młodego wolontariusza) umiejętność skupienia się na pracy i kończenia tego co się zaczęło wróży sukces.

Uda się, wiem, wierzę, że się uda!

A jeżeli pomożesz (bo do końca jeszcze wiele brakuje) będę zobowiązana, bo koty z niecierpliwością czekają – https://zrzutka.pl/s32f9m

Pomogłeś/aś? Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *