Moja tendencja to działania na maksa daje mi w końcu popalić. Próbuje mi wytłumaczyć, że nie jestem z żelaza, jakbym tego jeszcze nie wiedziała. Staram się trzymać w swoich rękach to co się wokół mnie dzieje, ale jest to coraz trudniejsze. Mam wrażenie, że w moim życiu następuje przełom, ale nie umiem sobie wyobrazić, jak to moje życie będzie wyglądało choćby za miesiąc, albo trzy. Porobiłam nowe zależności i …. zobowiązania, czy to mi się będzie przypominać? i odzywać w przyszłości? Tak… ale czy będę żałować? Nie wiem.
Co chcę zmienić….
- nastawienie,
- zacznę pracować i odbijać się od dna, zacznę spłacać długi i zarabiać,
- zadbam o tych, których do teraz zaniedbywałam,
- i w końcu zacznę spełniać swoje marzenia, przemieniając w plany i realizując je, po prostu,
Jestem już na skraju, zaczynam zastanawiać się, czy powinnam żałować swojego życia. Tego jak je prowadziłam, czy ja je prowadziłam? Czy tak miało być? Nie oczekuję odpowiedzi. Sama chcę ją znaleźć.