Przespać życie

Chciałabym przespać całe życie, życie to co zostało. Nie wiem czym to by się różniło od odejścia już teraz. Chyba tym, że co jakiś czas muszę się jednak przebudzić.

Nie wiem co mam robić. Nie umiem skupić myśli. Nie umiem skoncentrować się nad tym co robię. Nie umiem zdecydować co jest ważniejsze. Karma dla kotów w kuchni, w pokoju, czy sprzątnięcie kuwet. Może jednak powinnam iść najpierw wyprowadzić kozy do sadu i napalić tym kotom w kuchni polowej i dać im jeść. Chodzę, tracę czas, plączą mi się myśli. Boję się wejść do pokoju kotów, że zobaczę biegunkę, zaropiałe oczy, czy wszystkie żyją? a może któryś właśnie odchodzi za TM, czy Kaja ma jeszcze wodę? To jest częściowo opis moich koszmarów, a częściowo moich nachalnych myśli.
Ja już sobie nie radzę, po prostu nie radzę. Nie pracuję, długi rosną, poczucie winy i wstydu też, marzenia się oddalają, na tymczasiaki muszę żebrać o wpłaty na zrzutki, adopcje stoją, nic mi nie idzie, totalnie NIC. Tabletki (letrox 50/2 się skończyły, tydzień przerwy, biorę stare letrox 75/2), nie jadę na kolejną wizytę do endokrynolog, nie byłam na biopsji. Nie zależy mi i na mnie i kolejny raz w życiu mam odczucie, jakbym chciała spaść na dno. Tylko poprzednim razem wiedziałam, czułam, że się od niego odbiję i wypłynę na powierzchnię, a teraz… nie, teraz tego nie czuję, prawdopodobnie położę się na dnie i tak będę leżeć, a razem ze mną moje koty, psy… boję się pisać dalej kto jeszcze.
Mam wrażenie, jakbym żyła na jakiejś makiecie, nawet nie w filmie. Dość. Na teraz tych żalów już dość. Teraz się zmuszam do przeżycia dzisiejszego dnia 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *