Czip, coraz więcej o nim słychać, w zasadzie tylko jako o teorii spiskowej i przepowiedni, ale czy to aby na pewno aż tak nieprawdopodobne i dalekie? Wystarczy się zastanowić bez jakich rzeczy w dzisiejszym świecie nie można żyć. Oczywiście pomijam tak „trywialne” rzeczy jak tlen czy woda, te zna i pierwszoklasista z podstawówki. Może zacznę wymieniać:
-
telefon komórkowy – nielicznie ludzie jeszcze się bronią, w nielicznych sytuacjach „przejdzie” jeszcze numer telefonu stacjonarnego, ale… nielicznych. Natomiast w wielu miejscach numer telefonu komórkowego zaczyna funkcjonować jak numer identyfikacyjny, łącznie z numerem kierunkowym, drugiego takiego samego nie znajdziecie.
-
adres email – no niestety adres email również zaczął być nieodzowny i wymagany w wielu instytucjach. Oczywiście przy korzystaniu z internetu rozumie się już już samo przez się. Jeżeli jednak nie podasz tego adresu to np. nie założysz konta w niektórych programach, nie ubezpieczysz np. YCD (choć jeszcze nie we wszystkich firmach, ale to kwestia czasu), a są znajomi, którzy proszą innych o pomoc w wysłaniu „czegoś tam”, gdyż innej drogi nie ma, a tylko w ten sposób można. Sama otrzymuję takie prośby.
-
rachunek bankowy – bez niego również „nie będzie”, gotówka powoli, szybciutko, coraz szybciej odchodzi w zapomnienie. Ten numer musi być bo inaczej również wielu rzeczy nie załatwisz. Rachunek bankowy wydaje się być potrzebny. Ja takie odczucie miałam jeszcze rok temu, ale teraz zaczyna on mnie denerwować. Jest tak od kiedy poczułam się do niego zmuszana, na siłę motywowana do używania karty, również kredytowej. Bez kredytowej np. nie dokonasz rezerwacji, bo musi być kredytowa, debetowej system płatniczy nie przyjmie. Były karty jako plastik, teraz „przechodzi” do komórek. Jestem pewna, że za jakiś czas nr rachunku bankowego i nr telefonu komórkowego będzie powiązany na stałe. Już teraz jak dzwonisz do niektórych instytucji finansowych to najpierw słyszysz „twój numer telefonu został rozpoznany przez system”.
Na razie pozostanę przy tych trzech punktach, ale byłoby ich więcej. Możliwe, że kiedyś tą listę uzupełnię. Na razie te trzy, gdyż zaczynają mi „przeszkadzać” a jak fajnie byłoby się poczuć wolną od tych „czipów”. Które po trochu, po trochu i….. w konsekwencji zamienią się w faktyczny czip??? tatuaż??? Brrr