Twierdza Van i spotkanie z kotami

Jakże mogłabym nie zwrócić uwagi na fragment książki dotyczący kotów. Przecież to moja miłość. Zatem cytat:

Wyciskając z nas ostatnie soki, nowo poznany kierowca zabrał nas do twierdzy Van. W południowym upale snuliśmy się jak zombi, szukając między ruinami choć odrobiny cienia i zerkając na kuszące wody jeziora Van. Choć pozostałości zabytków kultury arartyjskiej były naprawdę urzekające, marzyła mi się orzeźwiająca kąpiel w błękitnych wodach jeziora. Tymczasem czekało nas jeszcze spotkanie z kotami. Na pierwszy rzut oka – kot jak kot, dopiero patrząc zwierzęciu głęboko w oczy, widać różnicę między naszymi dachowcami a tą wyszukaną rasą. Otóż koty z Van mają dwukolorowe oczy – niebieskie i bursztynowe bądź niebieski i zielone. Ciekawostką  dla nas było też to, że w przeciwieństwie do większości kocurków, te ponoć lubią pływać, co więcej, mają powiększony fałd skórny między palcami, co ułatwia im poruszanie się w wodzie, a ich sierść szybciej schnie. Takich to właśnie rzeczy dowiedzieliśmy się w Turcji.
Czyż podróże nie kształcą?”

Może ja też je kiedyś zobaczę???

Cytat pochodzi z książki Agnieszki Paź-Kerner „Zaczęło się od Kilimandżaro” (Ararat, Rysy, Everest Base Camp).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *